Z jednej strony indoktrynacja. Z drugiej… Dwakroć spotkałem się z powstańcami. Pierwszy raz poprzez zapiski jednego z nich które jako wolontariusz pomagałem porządkować szkolnemu historykowi po śmierci tamtego. Arogancki nastolatek po raz pierwszy poznał kogoś kto intelektem, sposobem wysławiania i siłą woli go znacznie przerastał.
Drugi raz, przed 18 spotkałem kogoś kto w czasie powstania był chłopcem. Jowialnego, przyjaznego i wychudłego staruszka. Widywałem go codziennie, zawsze miał radość w oczach. Jednak kiedy rozmawiając o historii chciałem go sprawdzić, mówiąc o zdradzeniu kraju, zobaczyłem w jego oczach stal i po raz pierwszy od wielu lat poczułem strach kiedy powiedział „musiałbym cię zabić chłopcze, choć bardzo bym tego nie chciał”. Mimo że wiedziałem że w fizycznej walce bym bez wysiłku wygrał, poczułem strach.
Nienawidzę socjalistycznej strony PiSu. Ale jeśli na powrót stworzy takich mężczyzn, to jestem w stanie to zaakceptować. Byli kimś, komu soy-boye współczesności nie są godni lizać butów