@Kauabang: Widzę, że nie podołałeś nawet w kwestii odpisania we właściwym wątku. Jestem magistrem, moja kobieta także. Wciąż bezrefleksyjnie starasz się mnie obrazić, a nie wyciągasz żadnego wniosku z moich sugestii. Nie obrazisz mnie. Takie uwagi mnie nigdy nie ruszają, ponieważ są niejako poniżej poprzeczki intelektualnej, którą należy według moich kryteriów przeskoczyć, by taka postać cokolwiek dla mnie znaczyła. Pluć żółcią wokół jest niezwykle łatwo. Trudniej jest mieć i zachować klasę. Nie każdy to potrafi. Zwykle największy problem mają z tym ci, którzy to zarzucają innym.
Co do kwestii wykształcenia. Uważasz to za miernik ilorazu inteligencji? Moje życiowe doświadczenie przekonało mnie niejednokrotnie, że papier niekoniecznie jest odzwierciedleniem inteligencji, a już szczególnie roztropności i mądrości. Znam ludzi po zawodówkach, którzy na codzień obracają milionami. Jaki to zatem probierz? Dla mnie, taki sobie.
NIe trzeba mieć studiów, by być dobrym, uczciwym, sprawiedliwym i mądrym. Sam zwolniłem w życiu wielu wykształconych niby ludzi, bo nie rozumieli elementarnych zasad i nie dali ich sobie wyperswadować. Jak to się mówi „wyżej srają niż dupę mają”, z zwykle gówno wiedzą i rozumieją w wieku, z wktórym ich równieśnicy po technikum mają już lata praktyki i dawno nabrali ogłady i dojrzałego rozsądku. Najbardziej jednak przykre jest to, że tacy niby wykształceni, chcieliby z miejsca zarabiać pięć tysięcy, a nie czują nawet wewnętrznej potrzeby pomóc mi zabrać karton z auta, choć stoją obok i patrzą. Dla mnie, taki ktoś, to zimny ignorant, bez ambicji, honoru i empatii.